Jan 14:23

Nagrania audio

07.06.2021 wieczorne Marian - Czy i wy chcecie odejść

 

Czy i wy chcecie odejść?

07.06.2021r. wieczorne Marian

 

            Ewangelia Jana, 6 rozdział od 53 wiersza:

Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi Jego, nie będziecie mieli żywota
w sobie. Kto spożywa ciało Moje i pije krew Moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało Moje jest prawdziwym pokarmem, a krew Moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało Moje
i pije krew Moją, we Mnie mieszka, a Ja w nim. Jak mnie posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto Mnie spożywa, żyć będzie przeze Mnie. Taki jest chleb, który z nieba zstąpił, nie taki, jaki jedli ojcowie i poumierali; kto spożywa ten chleb, żyć będzie na wieki. To mówił, gdy nauczał w synagodze
w Kafarnaum. Wielu tedy spośród uczniów Jego, usłyszawszy to, mówiło: Twarda to mowa, któż jej słuchać może? A Jezus, świadom, że z tego powodu szemrzą uczniowie Jego, rzekł im: To was gorszy? Cóż dopiero, gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, lecz są pośród was tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy są niewierzący i kto Go wyda. I mówił: Dlatego powiedziałem wam, że nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli mu to nie jest dane od Ojca. Od tej chwili wielu uczniów Jego zawróciło i już z Nim nie chodziło. Wtedy Jezus rzekł do dwunastu: Czy i wy chcecie odejść?”
(Jana 6,53-67)

Widzimy, że Jezus mówi słowa, których uczniowie Jego nie rozumieją w tym momencie, i spora część z tych uczniów uznaje, że to jest ponad to, żeby jeszcze
z Nim pozostać, że to, co On mówi, to już nie da rady tego słuchać. Postanawiają odejść od Niego. My wiemy, że robią wielką głupotę, że słowa Jezusa są bardzo cenne, bardzo wartościowe i w rzeczywistości żyjemy dzięki nim, karmiąc się Nim, żyjąc Nim codziennie, dzięki Niemu żyjąc. Oni nie rozumieli w tym czasie, gdy słyszeli je od Jezusa, i uznali: twarda to mowa, któż jej słuchać może? Jezus mówi im o życiu, karmieniu się Jezusem, a co dopiero, gdyby Go ujrzeli wstępującego tam, gdzie był pierwej. To jest takie doświadczenie, że ludzie, którzy słuchają słów Bożych, zaczynają uznawać, że te słowa zaczynają przekraczać granicę ich uznania, jako uczniów Jezusa Chrystusa. Zaczynają uznawać, że tych słów nie należy słuchać, bo one są dla nich zbyt twarde, to zbyt twarda mowa, oni już dalej nie będą słuchać Jezusa, będą sobie sami decydować, w czym mają Go słuchać, a w czym mają Go nie słuchać. Istnieje bardzo wielkie niebezpieczeństwo, bo to łączy się
z odejściem. Kto słucha i zachowuje. A kto sobie już cedzi, wybiera, ujmuje, lub dodaje, już wpada w kłopot, bo to zaczyna się już wycofywanie, odchodzenie. Ci ludzie popełniają najgorszą głupotę w swoim życiu, bo już chodzili z Nim, widzieli, słyszeli i raptem wystarczyło, że tak jak ci faryzeusze i uczeni w Piśmie, że coś nie zgadzało się z ich myśleniem i już chcieli Jezusa zabić. A więc Jezus pokazuje, skąd to jest, że w tych ludziach coś takiego się pojawiło. On mówi, że On wiedział, którzy są niewierzący i kto Go wyda; też mówił: nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli mu to nie jest dane od Ojca. Oni przyszli, ale oni nie przyszli do Niego – takiego, jakim On jest, oni przyszli według swojego myślenia o Nim, jaki On jest, i kiedy On jawił się im już większy niż oni myśleli, już w tym momencie uznali, że nie można Go słuchać, to jest zbyt ciężka mowa.

            Teraz nasze podejście. Czy my przychodzimy do Jezusa takiego, jakim On jest i gotowi jesteśmy słuchać nawet wtedy, kiedy nasze ciało mogłoby mówić: to przekracza nasze poddanie się, to odbiera nam nasze swobody, to zabiera nam to, co sobie kiedyś osiągnęliśmy. Lepiej, żeby człowiek przyszedł do Jezusa takim, jakim on jest i w taki sposób chciał być z Nim, zostać z Nim, bo to jest Zbawiciel, Odkupiciel, Syn Boży. On wie najlepiej, ja mogę nie rozumieć, ale On z czasem mi to wytłumaczy. On przyszedł zbawić, nie zatracić. A więc zostanę, choćbym nie rozumiał, choćbym zapłacił tą cenę i nie rozumiał, dlaczego muszę ją zapłacić, ale ją zapłacę, dlatego że wiem, że On przyszedł mnie zbawić, a nie zatracić. Jestem gotowy pójść za Nim, choćbym w tym momencie nie rozumiał, albo myślał: czy konieczne jest tak, aby tak postąpić? Ufamy, że Pan Jezus doskonale wie, co powinno się wydarzyć i co On miał powiedzieć w tym momencie, On dokładnie mówił, co miał powiedzieć.

            Ewangelia Mateusza, 22 rozdział od 4 wiersza:

„Znowu posłał inne sługi, mówiąc: Powiedzcie zaproszonym: Oto ucztę moją przygotowałem, woły moje i bydło tuczne pobito, i wszystko jest gotowe, pójdźcie na  wesele…”Wyglądałoby, że to zaproszenie jest miłe człowiekowi, że przecież ludzie lubią chodzić na wesela, pojeść sobie, pobawić się. Wyglądałoby, że to zaproszenie jest przyjemne. „Ale oni, nie dbając o to, odeszli, jeden do własnej roli, drugi do swego handlu. A pozostali, pochwyciwszy jego sługi, znieważyli
i pozabijali ich.”
(Mat. 22,4-6)

A więc, nie dbając o to, że zaprasza ich król, podjęli własną decyzję i poszli za tym, co według nich było dla nich ważniejsze. My też musimy zawsze zastanowić się, czy ważniejsze dla nas jest to, co przed nami stawia Król? Czy my sobie uważamy, że to, co jest ważniejsze teraz, On poczeka, a my zrobimy to później – na przykład. Albo po prostu nie chcemy w ten sposób postąpić, jak On do nas mówi. Nieraz mogło się zdarzyć, że ludzie nie szli na zgromadzenie, bo im coś innego się podobało,
a zawsze coś wymyślili dla siebie, a po prostu osiągali gdzieś te swoje zadowolenia w tym czasie. W sumie gubili to, co wartościowe. Tutaj widzimy, że Jezus mówi
o karmieniu się ciałem, tutaj wychodzi zaroszenie. Przecież zaproszenie na wesele,
a ludzie co robią? Zaproszeni na wesele Baranka, a ludzie co robią? To się podoba bardziej, to się podoba bardziej, ludzie rozglądają się za przyjemnościami, zamiast przygotowywać się na wesele, usuwać z siebie to, co nie nadaje się, aby w tym wejść na wesele, aby mieć szatę weselną, aby być czystym, idąc. Oni nie mieli zamiaru się przygotowywać na wesele, oni byli zadowoleni z tej swojej roli, handlu i odrzucili to zaproszenie. Kolejno widzimy ludzi, którzy nie rozumieją, do czego zostali wezwani, a więc odrzucają wezwanie od Pana Jezusa Chrystusa.

            Księga Jeremiasza, 5 rozdział od 20 wiersza:

Zwiastujcie to w domu Jakuba i rozgłoście to w Judzie, mówiąc: Słuchajże tego, ludu głupi i nierozumny, wy, którzy macie oczy, a nie widzicie, macie uszy, a nie słyszycie! Czy nie ma u was bojaźni przede Mną? – mówi Pan – i nie drżycie przed Moim obliczem? Ja wytyczyłem morzu jako granicę piasek nadbrzeżny, wieczystą zaporę, której przebyć nie może, i choć się burzy, jednak jej nie przemoże, choć szumią jego fale, jednak jej nie mogą przekroczyć. Lecz ten lud ma serce krnąbrne i przekorne; odstąpili i odeszli,
i nie pomyśleli w swoim sercu: Bójmy się Pana, naszego Boga, który daje
w czasie właściwym zarówno deszcz wczesny, jak i późny, który nam zapewnia ustalone tygodnie żniwa.”
(Jer. 5,20-24)

Zamiast bać się Boga i pozostać przy Bogu, mieć swoją decyzję, swoje postanowienie, jakże często człowiek w obliczu Bożym stawia na swoje, na swój pomysł, na swoją realizację czegoś, nie zwracając uwagi, do czego Bóg wzywa. Znowu jest ten moment, gdzie człowiek nie do końca rozumie, że ma sprawę
z Bogiem. Tak wydaje się człowiekowi, jakby to była sprawa z jakimś sąsiadem
z daleka, albo z innym, i można tak, albo inaczej. Człowiek nie doznaje, że to jest sprawa z Bogiem, nie ma bojaźni Bożej i człowiek pozwala sobie na to, żeby postąpić przekornie, odchodzi od Boga po prostu, odchodzi od tego, co Bóg chce, idzie robić swoje i koniec, i tyle, i nie przejmuje się tym, co o tym Bóg będzie myśleć. Jakaż to tragedia tego człowieka, bo to go wiedzie właśnie na stracenie, bo jeśli odwraca się do Boga plecami, to idzie na zginięcie.

            Księga Sędziów, 2 rozdział od 11 wiersza:

Zaczęli synowie izraelscy czynić zło w oczach Pana i służyli Baalom. Opuścili Pana, Boga ojców swoich, który ich wywiódł z ziemi egipskiej, i chodzili za innymi bogami spośród bogów ludów okolicznych, i oddawali im pokłon, drażniąc Pana. Tak opuścili Pana, a służyli Baalowi i Asztartom. Wtedy zapłonął gniew Pana na Izraela, wydał ich więc w rękę łupieżców, którzy ich łupili,
i zaprzedał ich w ręce ich okolicznych wrogów i nie mogli się już ostać przed swoimi wrogami.”
(Sędz. 2,11-14)

Opuścili Pana – jakaż to tragedia, prawda? Jeśli człowiek należy już do Boga i Go opuszcza, zostawia Go gdzieś, opuszcza Go w tym, tamtym, potem jeszcze w czymś i coraz mniej doznaje, że w sumie traci coś najcenniejszego, najważniejszego i coraz bardziej zagubia się w czymś, co nie daje życia, zadowolenia, szczęścia, które skrępuje i w sumie zniewala człowieka do robienia czegoś, co mu nic nie pomoże.
A nawet nie tylko, że człowiek sobie w ten sposób postępuje, ale też naraża się Bogu.

            10 rozdział Księgi Sędziów, od 11 wiersza:

I rzekł Pan do synów Izraelskich: Czy nie jest tak, że ilekroć gnębili was Egipcjanie, Amorejczycy i Ammonici, i Filistyni, i Sydończycy, i Amalekici,
i Maonici, a wy wołaliście do Mnie, Ja wybawiałem was z ich rąk? Wy jednak opuściliście Mnie i służyliście innym bogom? Dlatego nie będę was już nadal wybawiał…”
Bóg mówi, że oni, gdy widzieli ich napierających, czy gnębiących ich, to wtedy wołali do Boga i Bóg ich wybawiał, byli zadowoleni i później znowu Go opuszczali. „…Idźcie, wołajcie do bogów, których sobie obraliście; niech was oni wybawią w czasie waszego ucisku…” Widzicie, jak człowiek opuści Boga, opiera się na czym ktokolwiek, może na zdrowiu, może na znajomościach, na czymkolwiek, i to zawiedzie – i co wtedy? Oparcie znika i człowiek zostaje
w pogrążeniu. A tutaj jest Bóg. „…I rzekli synowie izraelscy do Pana: Zgrzeszyliśmy; uczyń z nami to, co ci się dobrym wydaje, tylko wyrwij nas dzisiaj! Usunęli więc obcych bogów spośród siebie i zaczęli służyć Panu. Wtedy zniecierpliwił się Pan niedolą Izraela.” (Sędz. 10,11-16)

Gdy oni uporządkowali się, wtedy Bóg zniecierpliwił się tym, że cierpią, i wystąpił przeciwko ich wrogom. Powiedział: teraz polegajcie na swoich bałwanach. Oni wiedzieli, że te bałwany nic im nie pomogą, jeżeli Bóg im nie pomoże, to oni po prostu zginą. Widzieli, że muszą zrobić porządek. Zobaczcie, że musiało dojść do tego, że Bóg powiedział: liczcie teraz na swoje bałwany, niech one wam pomogą
w tym waszym zwycięstwie nad wrogiem. Tym bardziej wiemy, że jeśli wrogiem naszym jest diabłem, to co nam pomoże jakieś zdrowie, zabezpieczenie, zaplecze, znajomości, co nam to pomoże w walce z diabłem? Jeżeli Pan nam nie pomoże, zginiemy po prostu w różnych sytuacjach. Jak ważne jest należeć do Boga i mieć czystość, aby On mógł zbawiać, ratować, oczyszczeni krwią Jezusa.

            II Księga Kronik, 24 rozdział od 17 wiersza:

Po śmierci Jehojady przyszli książęta judzcy i oddali pokłon królowi, a król ich wysłuchał. Porzucili oni świątynię Pana, Boga swoich ojców, a służyli aszerom i bałwanom. Toteż gniew Boży spadł na Judę i na Jeruzalem za to ich przewinienie. Pan wysyłał do nich proroków, aby nawracali ich do Pana; ci napominali ich, lecz oni nie usłuchali. Wtedy Duch Boży ogarnął  Zachariasza, syna kapłana Jehojady. Wystąpił on przed ludem i rzekł do nich: Tak mówi Bóg: Dlaczego wy przekraczacie przykazania Pana tak, iż nie macie powodzenia? Dlatego że wy opuściliście Pana, więc On was opuścił. Wtedy sprzysięgli się przeciwko niemu i na rozkaz króla ukamienowali go na dziedzińcu świątyni Pańskiej. Król Joasz nie pamiętał o dobrodziejstwie, jakie wyświadczył mu Jehojada, ojciec Zachariasza, lecz kazał zabić jego syna.
A gdy ten umierał, zwołał: Niech Pan w to wejrzy i ukarze! Po upływie roku wyruszyło przeciwko niemu wojsko aramejskie, które przybywszy do Judy i do Jeruzalemu, wytraciło spośród ludu wszystkich ich przywódców, całą zaś zdobycz posłali do króla Damaszku. Chociaż bowiem wojsko aramejskie nadciągnęło z niewielką liczbą wojowników, Pan jednak wydał w ich ręce wojsko nader liczne, dlatego że opuścili Pana, Boga swoich ojców. W ten sposób dokonali oni sądu nad Joaszem.”
(II Kron. 24,17-24)

A potem i sam Joasz nie był pogrzebany wśród królów Izraela za to, co uczynił. Opuścili Pana...

Całej Biblii nie jesteśmy w stanie prześledzić dzisiaj, w tej chwili, całą historię, jak ludzie opuszczali Boga. Znamy Biblię, czytaliśmy ją, wiemy, co w niej jest napisane i nieraz byliśmy przerażeni tym, jak ludzie, po tym, co Bóg im okazywał, mogli Go opuszczać, w jaki sposób po królu, który służył Bogu, przychodził ten, który opuszczał Boga i robił spustoszenie tam i wprowadzał różne bałwany na ten teren. Jednakże w człowieku coś jest... Jak bardzo trzeba uważać na siebie samego, bo my też jesteśmy ludźmi i coś takiego drzemie w tym ciele, kiedy człowiek sobie raz pozwoli, drugi i pojawia się taka krnąbrność wobec Boga, opór wobec Stwórcy,
i człowiek nie chce słuchać Boga, chce żyć po swojemu. Mnóstwo ludzi jest zbuntowanych, którzy mówią, że nie będą służyć Bogu. Dobrze jest utrwalać tą społeczność z Panem i ufać Mu, nawet wtedy, kiedy czegoś do końca nie rozumiemy, pójść w ten sposób, jak Słowo Boże mówi, jak Duch Święty nas wprowadza, aby czynić to. Ty teraz nie wiesz, ale później się dowiedz – idź i czyń to teraz. Jak dobrze jest ufać, należeć tak do Boga, żeby doświadczać tej społeczności z Bogiem. To jest czuła sprawa i jeżeli nie będzie pilnowana, to wróg będzie powodował różne zatwardzenia w człowieku: czy to warto służyć Bogu? Co z tego masz, że służysz Bogu? Zobacz, że masz tylko kłopoty, cierpienia, ludzie cię nie lubią, a tak by cię lubili... A więc, czy warto służyć? – tak diabeł próbuje mówić. A jeśli znajdzie jeszcze słuchacza, to szybko w sercu człowieka pojawi się: czy to warto służyć naprawdę Bogu? A kto to wie, jak będzie później? A był tam ktoś? Itd...

            Księga Izajasza, 65 rozdział od 8 wiersza:

Tak mówi Pan: Jak mówi się o winogronie, w którym znajduje się winny sok: Nie niszcz go, gdyż jest w nim błogosławieństwo! Tak uczynię ze względu na Moje sługi i nie wytępię ich wszystkich. Dlatego wywiodę z Jakuba potomstwo, a z Judy dziedzica Moich gór, aby Moi wybrani wzięli je w posiadanie, a Moi słudzy tam zamieszkali. Nizina sarońska stanie się pastwiskiem dla owiec,
a dolina Achor legowiskiem bydła dla Mojego ludu, który Mnie szukał. Lecz was, którzy opuściliście Pana, zapomnieliście o Mojej świętej górze, którzy bóstwu szczęścia zastawiacie stół, a bogini losu podajecie kielichy pełne przyprawionego wina, was przeznaczam pod miecz i wszyscy schylcie karki na rzeź, bo gdy wołałem, nie odpowiadaliście, gdy mówiłem, nie słuchaliście, czyniliście to, co złe w Moich oczach, i wybieraliście to, co Mi się nie podobało. Dlatego tak mówi Wszechmocy Pan: Oto Moi słudzy będą jeść, lecz wy będziecie głodni, oto Moi słudzy będą pić, lecz wy będziecie spragnieni, oto Moi słudzy będą się weselić, lecz wy będziecie się wstydzić. Oto Moi słudzy będą wykrzykiwać z głębi swojego szczęśliwego serca, lecz wy będziecie krzyczeć z głębi serca zbolałego i będziecie jęczeć z rozpaczy, i pozostawicie swoje imię Moim wybranym na przysłowiowe przekleństwo: Niech Wszechmogący Pan cię zabije! Lecz Moim sługom będzie nadane inne imię. Tak, że kto w kraju będzie błogosławił, będzie błogosławił w Imię Boga wiernego, a kto w kraju będzie przysięgał, będzie przysięgał na Boga wiernego, gdyż dawne udręki poszły w zapomnienie i są zakryte przed Moimi oczyma.”
(Izaj. 65,8-16)

Oto Pan Bóg pokazuje rozróżnienie między tymi, którzy pozostają przy Nim i trwają przy Nim, mimo różnych wydarzeń, przeciwności, i tymi, którzy Go opuszczają z byle jakiego powodu często, albo nawet bez powodu. A więc Bóg pokazuje, że nie ma upodobania w takich ludziach, którzy rezygnują z Niego na konto czegoś złego,
a więc cokolwiek to jest, jeżeli to staje jako coś ważniejszego od Boga, to już jest złe.

            Księga Jeremiasza, 17 rozdział 13 wiersz:

Nadziejo Izraela, Panie! Wszyscy, którzy Cię opuszczają, będą zawstydzeni,
a ci, którzy od Ciebie odstępują, będą zapisani na piasku, gdyż opuścili Pana, źródło wód żywych!”
(Jer. 17,13)

Wszyscy, którzy opuszczają Pana, ich imiona będą zapisane na piasku – byle jaki przypływ i to wszystko znika; nie na skale, nie w chwale. Jak bardzo ważne jest być, pozostać, okazać się wiernym, nie zgadzać się na to, żeby odpuszczać sobie, czy rezygnować, czy zastępować Boga czymkolwiek innym. Bogu należy się chwała. Bogu należy się miejsce w całej pełni. Cokolwiek to jest, nie ma znaczenia, czy to jest jakaś nowa zasobność, czy jakaś strata, która się wydarzyła, cokolwiek by to było. Widzimy, że Joba była zasobność, a potem była strata, i kiedy strata, Job dalej nie opuszczał Boga; mówi: przyjmowałem dobro, przyjmę i zło, jestem gotowy oddać Bogu chwałę za to, co On czyni, a więc nie opuszcza Boga, nie rozumie, rozmawia, ale nie opuszcza Boga, pozostaje przy Nim, bo do kogóż by poszedł? Gdzie by poszedł Job? Zdawał sobie sprawę z tego. Nie rozumiał, co się dzieje, mówi: Boże, gdybyś chociaż mi odpowiedział teraz, bym mógł zrozumieć to wydarzenie, albo weź mnie zdepcz, abym już doszedł do kresu, abym chociaż cieszył się, że nie wyparłem się Ciebie – jaka ważna rzecz, tak należeć do Boga. Opuścili źródło wód żywych. Wcześniej w Jeremiasza jest napisane, że wykopali swoje cysterny bez wody, swoje zadowolenie, swoją radość, swoje szczęście, swoje jakieś tam zabezpieczenia, czy cokolwiek, a opuścili Pana, który jest Bogiem, Stwórcą nieba i ziemi.

            Księga Jeremiasza, 22 rozdział od 1 wiersza:

Tak mówi Pan: Zstąp do domu króla judzkiego i wypowiedz tam to słowo,
i mów: Słuchaj słowa Pana, królu judzki, który zasiadasz na tronie Dawida, ty
i twoi słudzy, którzy wchodzicie przez te bramy! Tak mówi Pan: Stosujcie prawo i sprawiedliwość, i ratujcie uciśnionego z ręki gnębiciela, obcego przybysza ani sieroty ani wdowy nie uciskajcie, nie zadawajcie gwałtu i nie przelewajcie krwi niewinnej na tym miejscu! Bo jeżeli rzeczywiście będziecie spełniali to słowo, to będą wchodzić przez bramy tego domu królowie zasiadający po Dawidzie na jego tronie, jeżdżąc po wozach i na koniach, on
i jego słudzy, i jego lud. Lecz jeżeli nie usłuchacie tych słów, to przysięgam na Siebie Samego – mówi Pan – że ten dom stanie się ruiną. Gdyż tak mówi Pan
o domu króla Judy: Chociaż Mi jesteś jak Gilead, jak szczyt Libanu, zaprawdę, obrócę cię w pustynię, zrównam cię z miastami nie zamieszkanymi. I wyznaczę przeciwko tobie niszczycieli; każdy z nich ma swoje narzędzie i wyrąbią twoje wyborne cedry, i wrzucą je w ogień. A gdy liczne narody będą przechodzić koło tego miasta, wtedy powie jeden do drugiego: Za co tak uczynił Pan temu wielkiemu miastu? Wtedy odpowiedzą: Za to, że opuścili przymierze Pana, Boga swego, kłaniali się cudzym bogom i służyli im.”
(Jer. 22,1-9)

Za to, że Go opuścili i służyli innym bogom... Tak samo, jak czytamy, że Bóg jest zazdrosny o Ducha, któremu dał w nas mieszkanie. Pamiętajmy, że ta sprawa, każda sprawa z Bogiem, jest najpoważniejszą, jakąkolwiek doświadczyliśmy w swoim życiu. Nic nie ma poważniejszego od tego, w jaki sposób podchodzimy do Tego, który nas stworzył i który wychodzi naprzeciw nas w Swoim Synu, zbawia nas, wyratowuje nas z naszych grzechów, daje nam posilenie, daje na zwycięstwa nad wrogiem, daje nam zadowolenie i szczęście, gdy doświadczamy, że nie musimy już czynić zła. Jaka jest przyczyna, by opuszczać Tego, który upomniał się o nas i poniósł taką ofiarę, by nas zbawić? Jaka jest przyczyna, by zlekceważyć Go w swoim codziennym życiu
i postawić chwałę Tego Boga poza chwałą przemijających rzeczy, przemijających wartości? Jakby one były ważniejsze od chwały Boga, który posłał nam Syna, aby obdarzył nas On chwałą synów, córek Jego. Bóg pokazuje, co będzie z tymi tam, co Go opuścili, nie chcieli Go słuchać, mówił: bądźcie Mi posłuszni, a będziecie oglądali, jak wasi królowie będą wchodzić tu z pokolenia w pokolenie, ale jeżeli nie będziecie słuchać, to zrównam to z ziemią i ci, co będą przechodzić, będą zadziwieni, jak to się mogło stać? Przecież to jest miasto w Izraelu, to jest miasto tam, gdzie Bóg sprowadził Swój lud za to, że Go opuścili.

            Księga Ozeasza, 4 rozdział i 10 wiersz:

Gdy będą jedli, nie nasycą się; będą uprawiali nierząd, lecz się nie rozmnożą, gdyż opuścili Pana, oddając się wszeteczeństwu.”(Oz. 4,10)

I to jest tak mocne, że zostawili Pana, oddając się wszeteczeństwu. Ile zdrad, ile rozwodów, ile cudzołożnych związków między ludem mieniącym się Bożym. Czyż nie opuścili Pana, który powiedział, aby być wiernym, że łoże ma być nieskalane?
A mścicielem tego, powiedział, On Sam będzie, jeżeli to zostanie naruszone. Wielu ludzi wpisało się w historię, opisaną tutaj w Biblii, jako odstępcy, jako opuszczający Pana, ale to nie jest księga opuszczających to jest księga zostających. To jest księga, mówiąca o tych, którzy wytrwali, należeli do Niego, okazali się Mu miłymi, mimo tego, że inni opuścili. Noe jest wywyższony, jako jedyny, który pozostał wierny Bogu, gdy opuścili go wszyscy, on jeden został wierny Bogu tylko i Bóg przeprowadził go przez potop. Widzimy, jak ludzie szybko szli za oczami, za tym, co ciału jest milsze, zapominając o Bogu. A jednak byli zawsze tacy, którzy pamiętali, którzy nie schodzili razem, chociaż nieraz różnych rzeczy mogli nie rozumieć, czy myśleć sobie: czyż Bóg nie mógłby tak wszystkich wziąć i przytrzymać, by żaden nie poszedł grzeszyć – mógłby, ale Bóg chce, by ludzie chcieli być z Nim, dlatego, że chcą być z Nim. A więc obdarza ludzi tym dobrem, Swoją obecnością, by mogli się cieszyć. Adam i Ewa cieszyli się, że Bóg w powiewie przychodził do nich, a mimo wszystko posłuchali diabła. Musimy być bardzo uważni, że będąc w ciele, które skosztowało czegoś niedobrego, będziemy kuszeni do tego, żeby znowu zrobić to samo – opuścić Boga, ale już będąc bardziej świadomi, niż kiedyś opuściliśmy Boga, kiedy On też docierał do nas, ale nie byliśmy jeszcze nawróconymi ludźmi. Kiedy mogliśmy zastanawiać się i myśleć: któż to stworzył?, nie robiąc tego, co powinno się zrobić. Ale gdy już dotarł do nas i zaczęły się w nas zmiany, a więc zaczęliśmy odwracać się od świata do Boga, zaczęliśmy opuszczać świat, by być z Bogiem; tak Izrael opuścił Egipt, by pójść z Bogiem, wtedy jest tak ważne, by więcej nie wracać, nie obracać głowy. Rozumiecie, jak człowiek się przyzwyczaja do czegoś, to ten człowiek, gdy tego nie puści, to w sumie to powoduje, że człowiek odwraca się od Boga, nie dając się uwolnić od różnych rzeczy. Nie jest to tyle księga, żeby spisać tylko, jak to ludzie opuszczali Boga, ale jest to księga głównie, patrząc na bohaterów, na tych, którzy wytrwali do końca, abyśmy naśladowali wiarę ich. Mamy tych, którzy pozostali, którzy wytrwali, którzy należeli do Boga.

            Psalm 27 wiersz 10:

Choćby ojciec i matka mnie opuścili, Pan jednak mnie przygarnie.”(Ps. 27,10)

Psalmista mówi, że choćby najbliżsi mnie opuścili, Pan będzie ze mną, Pan, do którego należę, On mnie otoczy jeszcze bardziej pocieszeniem, posileniem. Choćby mnie najbliżsi opuścili, On mnie nie opuści, będzie ze mną, mówi: nie opuszczaj mnie, Boże zbawienia mego, choćby inni mnie opuścili, Ty, Boże, mnie nie opuszczaj, Ty bądź ze mną, Ty mnie chroń, Ty mnie prowadź, Ty mnie ucz, nie widzę życia poza Tobą, Boże. Tylko Ty jesteś Tym, dla którego warto tu żyć na tej ziemi, Boże. Cóż by mi dało, gdybym opuścił Cię z powodu rodziny, czy innych, gdybym stracił Ciebie, to cóż bym zyskał, jak tylko zło. Jak ważne jest to, żeby rozumieć, że gdy należymy do Boga, aby pilnować się tego należenia, aby pilnować się, że to sprawa z Bogiem jest.

            W Księdze Izajasza, 49 rozdział od 13 wiersza:

Śpiewajcie radośnie, niebiosa, i wesel się, ziemio, i wy, góry, rozbrzmiewające radością, gdyż Pan pocieszył Swój lud i zmiłował się nad jego biedakami!
A jednak Syjon mówi: Pan mnie opuścił i Wszechmocny zapomniał o mnie. Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad dziecięciem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę. Oto na Moich dłoniach wyrysowałem cię, twoje mury stoją Mi zawsze przed oczyma. Budowniczowie twoi spieszą się bardziej niż ci, którzy cię burzyli, a ci, którzy cię pustoszyli, wychodzą od ciebie. Podnieś swoje oczy wokoło i spojrzyj: Wszyscy się zebrali, przychodzą do ciebie. Jakom żyw – mówi Pan – przyodziejesz się w nich wszystkich jak w ozdobę i przepaszesz się nimi jak oblubienica. Gdyż twoje gruzy i zniszczenia, i twoja spustoszona ziemia będzie teraz za ciasna dla tych, którzy mają na niej mieszkać, a daleko będą ci, którzy cię pochłaniają. Jeszcze będą mówić do twoich własnych uszu twoje dzieci, których cię pozbawiono: Za ciasne jest dla mnie to miejsce, dodaj mi jeszcze, abym miał gdzie mieszkać! Wtedy sama pomyślisz w swoim sercu: Kto mi tych zrodził? Przecież ja byłam bezdzietna i niepłodna, wygnana
i odepchnięta? Tych więc kto wychował? Przecież ja pozostałam sama, skąd więc ci pochodzą? Tak mówi Wszechmogący Pan: Oto Ja podniosę Moją rękę w stronę narodów i wysoko zatknę Mój sztandar dla ludów; i przyniosą
w swoich objęciach twoich synów, a twoje córki będą nieść na ramionach. Królowie będą twoimi piastunami, a ich księżniczki twoimi niańkami, twarzą do ziemi będą ci oddawać pokłon i proch z twoich nóg będą zlizywać. Wtedy poznasz, że Ja jestem Pan i że nie zawiodą się ci, którzy we Mnie pokładają nadzieję. Czy można odebrać mocarzowi łup albo czy mogą zbiec jeńcy tyrana? Tak mówi Pan: I jeńcy mocarza zostaną odbici, i łup wymknie się tyranowi, gdyż Ja rozprawię się z twoimi przeciwnikami i Ja wybawię twoich synów. Twoim gnębicielom każę jeść ich własne ciało, a swoją krwią jak moszczem się upiją. I pozna każdy człowiek, że Ja, Pan, Mocarz Jakubowy, jestem twoim Zbawcą i Odkupicielem.”
(Izaj. 49,13-26)

Bóg mówi: Ja okażę ci się wiernym, Ja wyratuję cię, Ja sprowadzę wszystkich twoich z powrotem i znowu będzie tutaj radość, wesele, śpiewy, chwalenie Boga. Bóg okazuje się jako Ten, który może uczynić to, co jest drogocenne. A oni mówią: Ty, Boże, opuściłeś nas. Bóg mówi: nie, nie opuściłem... Nie opuścił nas, ludzi. Już na początku powiedział, że będzie zwycięstwo i to będzie w Jego Synu.

            Ewangelia Mateusza, 19 rozdział od 27 wiersza:

Wtedy odpowiadając Piotr rzekł Mu: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą; cóż za to mieć będziemy? A Jezus rzekł im: Zaprawdę powiadam wam, że wy, którzy poszliście za Mną, przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały Swojej, zasiądziecie i wy na dwunastu tronach
i będziecie sądzić dwanaście pokoleń izraelskich. I każdy, kto by opuścił domy albo braci, albo siostry, albo ojca, albo matkę, albo dzieci, albo rolę dla Imienia Mego, stokroć tyle otrzyma i odziedziczy żywot wieczny.”
(Mat. 19,27-29)

Pan mówi: jeżeli ty, z powodu Mnie, opuścisz innych, to będziesz miał więcej domów i żywot wieczny. Pan mówi o tym, że gdy wracamy do Niego, to choćby najbliżsi stawali przeciwko, choćby groźby różne wytoczyli, szantażowali, czy cokolwiek innego robili, ty się nie cofnij, ty dalej idź, aby należeć do Niego, gdyż Bóg jedynie może sprawić to, że później ci, którzy stali się twoimi wrogami, zaczną się nawracać, zaczną rozumieć, że walczyli z Bogiem, bo taki jest Bóg.

            I Księga Mojżeszowa, 28 rozdział i 15 wiersz, przeczytam to z hebrajsko-polskiej, bo ten nasz przekład, tak jak w I Liście do Koryntian, nie „dopóki”, tylko „aż posłuszeństwo wasze…”, i tutaj też jest użyte w 15 wierszu, że: nie opuszczę cię, dopóki nie uczynię ci tego, co ci przykazałem, a tu jest:

I oto Ja z tobą i będę cię strzegł wszędzie, gdzie pójdziesz i sprowadzę cię do ziemi tej, bo nie opuszczę cię, aż tego nie uczynisz.”(I Mojż. 28,15)

Aż nie wrócisz z ziemi, z której wyszedłeś, nie opuszczę cię, będę cię strzegł, pilnował. Tak jak Jakub mógł powiedzieć: gdyby Bóg nie był ze mną, co by Laban zrobił? Z czym by go wypuścił? Lecz, że Bóg był z nim, Bóg mówi: będę z tobą we wszystkich twoich doświadczeniach, tam, gdzie idziesz, będę z tobą, aż wrócę cię
z powrotem do ziemi, do której wyszedłeś. Będę cię strzegł, pilnował i na pewno wrócisz – Bóg składa potężną obietnicę.

W Księdze Jozuego, też znamy te słowa, kiedy Bóg mówi: nie opuszczę cię, będę z tobą, tylko się nie bój, nie obawiaj się, pokonasz wszystkich swoich wrogów, tylko Mi ufaj i pozostań Mi wiernym. Pilnuj Słowa Bożego, pilnuj prawa, bądź Mi wiernym, a Ja będę z tobą, nie obawiaj się, pokonasz wszystkich swoich wrogów, tylko Mi ufaj i pozostań Mi wiernym, i będziesz zwycięzcą; i do końca Jozue należy do Boga i jest zwycięzcą.

Może czasami nam to umyka, że my jesteśmy też na wojnie i też jesteśmy
w różnych doświadczeniach i ważne jest, czy na tej wojnie Pan jest z nami, czy my sami toczymy wojnę? Czasami jest tak, że wierzący ludzie toczą sami jakąś wojnę
i Pana w tej wojnie nie ma. Oni sami toczą wojnę coraz bardziej zawzięci, uparci, złośliwi, niechętni, coraz bardziej, coraz bardziej... To nie jest wojna Pana, tam nie ma wzrostu, tam jest degradacja, spadanie coraz niżej i niżej – to nie są dobre wojny. Ale jeśli toczymy tą wojnę, którą Pan dał nam, abyśmy ją toczyli, to wtedy Pan jest
z nami i wygrywamy, pokonujemy zło dobrem.

            List do Hebrajczyków, 13 rozdział od 5 wiersza:

Niech życie wasze będzie wolne od chciwości; poprzestawajcie na tym, co posiadacie; Sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę. Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest Pomocnikiem moim, nie będę się lękał; cóż może mi uczynić człowiek?...” Powiedzmy sobie sami, żeby tak żyć, żeby tak było. Czyż nie warto być z Bogiem, z Panem Jezusem, jako
z Najważniejszym? Żeby mieć taką moc, taką siłę podążania, żeby Pan zawsze okazał się Tym, który strzeże, który prowadzi, który daje zwycięstwo w tych wszystkich sprawach – zawsze zwycięzcy. Jak ważne jest to, by pilnować tej sprawy, żeby Bóg zawsze mógł być z nami. Abyśmy wiedzieli, że nie toczymy już żadnego boju sami, to są już boje Pana. My jesteśmy już Jego żołnierzami i żyjemy w ten sposób, aby się Jemu podobać, i On zawsze wydaje nam rozkazy, by wygrywać, ratować ludzi. „…Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten Sam i na wieki.” (Hebr. 13,5-8)

Słuchajmy Jego rozkazów, należmy do Niego.

            Jeszcze jedno miejsce z Księgi Jeremiasza, 20 rozdział 11 wiersz:

Ale Pan jest ze mną jak groźny bohater; dlatego moi prześladowcy padną i nie będą górą. Będą bardzo zawstydzeni, że im się nie powiodło, w wiecznej hańbie, niezapomnianej.”(Jer. 20,11)

Wiemy, że chcieli zabić Jeremiasza wiele razy, lecz Pan był z nim, Pan wybawiał Jeremiasza i wyprowadzał go. Oni trafili do niewoli, byli pozbijani, a Jeremiasz dalej mógł podążać, mógł czynić to, co jest miłe Bogu. Lecz Pan jest ze mną jak groźny bohater... Jakie to jest ważne, by tak być z Bogiem, by był z nami jak groźny bohater, który nie daje nam, żebyśmy przegrali w jakiejkolwiek sprawie, żebyśmy zawsze zwyciężyli. Jezus wygrywał, znosząc cierpienia, znosząc krzyż, a więc zwycięstwo, które wyglądałoby w świecie na porażkę, a Bóg daje zwycięstwo. Widzimy Pawła ukamienowany, wraca, bo Pan jest z nim jak bohater, który prowadzi Swego żołnierza i on ma serce Jezusa, On jest napełniony tą chwałą. Czyż nie warto, by tak być z Bogiem, by doznawać, jak Bóg prowadzi nas w tych wszystkich sprawach i my możemy czynić dobro w świecie, który coraz bardziej się psuje, kiedy możemy mieć tą swobodę i siłę, wsparcie od Boga, to napełnienie, by wygrać, by pozostać wiernym Bogu. Niech Pan będzie z nami, a my z Nim, w taki sposób, w jaki się Jemu to podoba, trwając w Jego Synu. Pan mówi: nie lękaj się, nie obawiaj się, Ja ci pomogę, Ja cię wesprę, Ja cię uratuję. Nie trwóż się, mało trzódko, Pan jest z wami. Też pamiętamy, jak Pan mówił, że ma moc i posyłał ich: teraz idźcie na cały świat
i głoście Ewangelię, oto Jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Jak ważne jest żyć dla Pana, żyć dla Jego upodobnia, mieć od chwili nawrócenia: należeć do Pana coraz bardziej, być pod Jego zadaniami, być coraz bardziej sprawnym, by móc to czynić, co On chce czynić przez nas, taki wyćwiczony
w pobożności.

            Ewangelia Jana, 14 rozdział od 1 do 3 wiersza:

Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie!
W domu Ojca Mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do Siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli.”
(Jana 14,1-3)

Jezus mówi: idę przygotować wam miejsce, ale nigdy nie zapomnę tam o was, będę się wstawiać tam za wami z własną krwią, przed obliczem Ojca, jako wasz Arcykapłan, aż dojdziecie do celu i wrócę po was. A więc, jaka miłość, jaka troska, ale jedno tylko, abyśmy nigdy Go nie opuścili, nigdy nie zrezygnowali z należenia do Jezusa i z bycia z Nim w zdrowej, świętej społeczności, bo to jest sprawa najważniejsza, kto wytrwa w Nim do końca, kto będzie do Niego należeć. Jakaż chwała, jakaż obietnica nam złożona. W 14 rozdziale jest napisane:

Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was.”(Jana 14,18)

Jaka chwała. Pan mówi: tylko wytrwajcie, a będziemy razem cały czas, nigdy was nie zostawię, nigdy was nie opuszczę, cały czas będę strzegł was, będę wstawiał się za wami i będę dawał wam to, co potrzebne, abyście mogli wygrać, przejść. To jest piękne, że Pan troszczy się o Swój lud; jeśli Pan z nami, któż przeciwko nam? On ma moc objawiać nam, co potrzebne, On ma moc przeprowadzić przez to, na co napotkamy. Jeśli Pan z nami, to któż przeciwko nam? Jakie zagrożenie może być, że będziemy się lękali, obawiali, że to już nie da rady? Przecież Pan jest Bogiem, Stwórcą nieba i ziemi. Czy jest dla Mnie coś niemożliwego, by to uczynić? – mówi. Jak dobrze jest być z Nim w taki sposób, jaki osiągnął dla nas w Chrystusie Jezusie. Pamiętacie, jak stał za Mojżeszem, jak pilnował tego, co należało się Jego słudze, On się troszczy o każdego Swego syna, o każdą Swoją córkę, kiedy my trwamy
w Nim, kiedy do Niego należymy.

            II List do Tymoteusza, 4 rozdział od 16 wiersza:

W pierwszej obronie mojej nikogo przy mnie nie było, wszyscy mnie opuścili: niech im to nie będzie policzone; ale Pan stał przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełnione było zwiastowanie Ewangelii, i aby je słyszeli wszyscy poganie; i zostałem wyrwany z paszczy lwiej. Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego złego i zachowa dla Królestwa Swego niebieskiego; Jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.”(II Tym. 4,16-18)

Jakież to jest potrzebne każdemu z nas. Wiemy, w jakich warunkach żyjemy, wiemy, ile tu jest niebezpieczeństwa, ile tu jest możliwości, by zacząć coraz bardziej opuszczać dbałość o sprawy Pańskie, a potem opuszczać Samego Pana. Różne rzeczy, różne wydarzenia, nawet to, że człowiek nie chce umartwiać swego „ja” – to już jest opuszczanie Pana. Jeżeli człowiek nie chce umartwiać swojego „ja”, więc zgadza się, by to „ja” oddzielało go od Pana. Kto już nie zbiera, ten rozprasza, kto nie idzie, ten się cofa. Jak ważne jest to, że dla Pana żyjemy, Pańscy jesteśmy. Nie może być coś ważniejsze od Pana, że człowiek będzie w stanie pielęgnować jakieś swoje złe rzeczy tylko dlatego, że mają większą wartość od Chrystusa? To znaczy, że coś jest nie w porządku. Pan po to objawia się nam i po to wychodzi nam naprzeciw w takiej chwale, żebyśmy sami mogli powiedzieć: Panie, nie ma nikogo ważniejszego, ani nikogo, kto mógłby uczynić to, co Ty mi uczyniłeś, Panie, i co jeszcze możesz uczynić, gdy będę trwał z Tobą w społeczności.

            Księga Izajasza, 41 rozdział od 17 wiersza:

Gdy biedacy i ubodzy szukają wody, a nie ma jej, gdy ich język usycha
z pragnienia, Ja, Pan, ich wysłucham, Ja, Bóg Izraela, ich nie opuszczę. Sprawię, że wytrysną rzeki na gołych miejscach i krynice wśród dolin, obrócę pustynie w kałuże wód, a ziemię suchą w źródła. Zasadzę na pustyni cedry, akacje, mirty i drzewa oliwne. Zaszczepię na stepie razem cyprys, wiąz i pinie, aby widzieli i poznali, zważyli i zrozumieli wszyscy, że to ręka Pana uczyniła
i że to stworzył Święty Izraelski.”
(Izaj. 41,17-20)

Kiedy ubodzy, biedni szukają wody, kiedy pragną Boga, Bóg mówi: Ja ich nie opuszczę, Ja im pomogę. Kiedy Dawid ze skruszonym sercem wołał: Boże, Ty nie odmówisz temu, który ma skruszone serce. Bóg jest Bogiem, który nie zostawia, nie opuszcza, gdy my do Niego przychodzimy i naprawdę Go chcemy, to On jest gotów otworzyć przed nami wszystko. Jest Bogiem hojnym, Bogiem chwały, Bogiem gorącego pragnienia, abyśmy wygrali na tej ziemi i byli Jego ludem, świętym, czystym ludem, należącym do Niego. Wszystko zrobił w tym kierunku, abyśmy poznając Jego, widzieli, ile dobra On nam już wyświadczył i ile dobra nam jeszcze obiecuje, gdy wytrwamy do końca. To spotkanie z Jezusem – czyż to nie jest wspaniałość chwały? Aby być gotowymi i wytrwać, nie być jak wszetecznica, czy wszetecznik, którzy opuszczają Oblubieńca, bo im się teraz czegoś chce tu na ziemi doświadczać. Nie czekają aż wróci, by doznać tej najwyższej radości, tylko szukają radości już poza Jezusem, gdzieś tu, czy tam... Myślą sobie: jestem zadowolony – ale z czego? Kiedy szaty się brudzą. A przecież Oblubieniec przyjdzie po czystą, świętą Oblubienicę.

            I Księga Królewska, 6 rozdział od 11 wiersza:

Potem usłyszał Salomon słowa Pana: Co się tyczy świątyni, którą budujesz, to: Jeśli będziesz postępował według Moich przykazań i Moje prawa będziesz wypełniał, i przestrzegał wszystkich Moich nakazów, postępując według nich,
i Ja dotrzymam Mojego słowa dotyczącego ciebie, jakie wypowiedziałem do Dawida, twojego ojca. I zamieszkam wśród synów izraelskich, i nie opuszczę Mojego ludu izraelskiego.”
(I Król. 6,11-13)

Jeżeli ty będziesz trwać, Ja jestem wiernym i będę z wami. Jeśli ty będziesz czynić to, to Ja zrobię to, co obiecałem, i zamieszkam między wami.

            II List do Koryntian 6 rozdział, mówi o tym samym, tylko że już w Nowym Przymierzu, od 14 wiersza:

Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością
a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga Żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam
w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem Moim…”
Wiecie, nic piękniejszego nie bylibyśmy w stanie usłyszeć, jak to, że Bóg chce mieszkać w nas. Jak bardzo musimy zwracać uwagę na to, na tą wspaniałość Bożego pragnienia: On chciał mieszkać między Swoim ludem, On chce mieszkać
w nas, jako w Swojej świątyni. On chce, abyśmy byli otwartego serca, działania, życia dla Niego, abyśmy byli Jego świątynią, aby chwała Jego mogła napełniać nas. A przez to, abyśmy my byli ludem, który chodzi w światłości Jego oblicza, który należy do Jego wieczności. „…Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego się nie dotykajcie; a Ja przyjmę was i będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący...” To, co było czytane wcześniej: cóż ma wspólnego... Odłączcie się od tych, co są
w ciemnościach, co żyją we wszeteczeństwach, w niesprawiedliwościach... „…Mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej.” (II Kor. 6,14-7,1)

Oto mamy tam w Izraelu, jak czytaliśmy wcześniej, zobaczyli wroga, który przerastał ich liczebnością, i zdawało się, że za chwilę wszystko zginie, mieli ziemie, rodziny, dzieci, i za chwilę wiedzieli, że wrogowie wkroczą i pozabijają ich, pozabierają ich córki do niewoli, pozabijają ich synów i wszystko będzie wyglądać inaczej. W tym momencie zrozumieli, że popełnili przestępstwo przeciwko Bogu i wtedy ukorzyli się przed Bogiem, przyznali się do swojej winy i błagali Boga o łaskę: co chcesz, to uczyń, Boże, ale uratuj nas. Wtedy Bóg zlitował się nad nimi i uratował ich od nieszczęścia, a po to właśnie, aby mogli należeć do Boga, by mogli żyć
w społeczności z Bogiem. My też nieraz wołamy w doświadczeniu i czujemy, że coś próbuje nas zatwardzić, robimy się zbyt twardzi, potrzebujemy być poddani Bogu, być delikatni, kiedy to Słowo gra na strunach naszego nowego serca, to musi wydobyć melodię wdzięczności, miłości, uniżania, oczyszczania się – coś, co miłe jest Bogu naszemu w niebiosach. Nie tylko, że człowiek przeczyta i pójdzie dalej, to musi pozostać w nas, jako święte poddanie się temu, by: Boże, było tak, abyś Ty był ze mną, Bohaterze, który stworzyłeś mnie, który dałeś mi nową przestrzeń do życia, w oczyszczeniu, w krwi Chrystusa, abym mógł żyć teraz dla Ciebie, abym mógł żyć
z Tobą. „Mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała
i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej.”
On też prowadzi, wychodzi naprzeciw. Nieraz człowiek westchnie, zrobi coś i Bóg już coś uczyni, powie: zobacz, jestem chętny, aby pomóc ci, aby opuścić strefę lęków, obaw, strachów, czegokolwiek. Pamiętamy ten List do Rzymian: ani śmierć, ani chłód, ani głód, ani nic nie jest w stanie oddzielić nas od miłości Bożej, która jest dana
w Jezusie Chrystusie. Zdajemy sobie sprawę, że tam nie ma mowy o grzechu, nie ma mowy o buncie, nie ma mowy o samowoli. Tam jest mowa o wszystkich przeciwnościach, które są do pokonania. Grzech został pokonany w Chrystusie Jezusie, abyśmy nie musieli już żyć dla grzechu, ale dla Boga. Niech dociera do nas Słowo Boże, bo ono jest jak miecz, ale też jak lekarstwo, które dociera, otwierając nam to zaciemnione serce i znowu wpuszczając światło Ewangelii, światło miłości Bożej, światło pragnienia Bożego, aby nasze serce znowu doznało, że przecież Bóg nie zabrał nam nadziei, żebyśmy mogli się uratować, żebyśmy mogli prowadzić życie godne Boga.

            List do Hebrajczyków, 10 rozdział od 32 wiersza:

Przypomnijcie sobie dni poprzednie, kiedy po swym oświeceniu wytrwaliście w licznych zmaganiach z utrapieniami, czy to, gdy byliście wystawieni publicznie na zniewagi i udręki, czy też, gdy wiernie staliście przy tych,
z którymi się tak obchodzono. Cierpieliście bowiem wespół z więźniami
i przyjęliście z radością grabież waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą. Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę. Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. Bo jeszcze tylko mała chwila, a przyjdzie Ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał; a sprawiedliwy Mój z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza Moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą
i zachowują duszę.”
(Hebr. 10,32-39)

Należmy tak do Boga, nie cofajmy się, bo świat jest coraz gorszy, to jeżeli my się trochę cofniemy, to i tak będziemy lepsi od świata – nie róbmy tego. Im większa ciemność w świecie, tym większa chwała wśród Kościoła, tym większy blask, tym więcej widać, jak ludzie trwają, mimo tego wszystkiego, co się dzieje,
i wykorzystujemy czas po to, by Bóg pracował nad nami, żebyśmy byli poruszeni
w duchu swoim, żebyśmy mieli to święte pragnienie i święte wykonanie nieustannie, aby należeć do Boga w taki sposób, w jaki Mu się należy, aby należeć do Jezusa Chrystusa, trwając w Nim i słuchając się Go, będąc Mu posłusznymi we wszystkim.

            Ewangelia Mateusza, 24 rozdział od 9 wiersza:

Wtedy wydawać was będą na udrękę i zbijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla Imienia Mego. I wówczas wielu się zgorszy
i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.”
(Mat. 24,9-13)

Będziemy oglądać coraz więcej i więcej ludzi, którzy będą opuszczać Boga i będą stawać się wrogami Bożego ludu, ale kto wytrwa do końca, kto będzie stać w Panu, kto będzie tym, którego prowadzi Pan panów i Król królów, ten wygra, choćby umarł – żyć będzie. Im się będzie wydawać, że oni się teraz ratują, są zadowoleni, mają już swojego wodza i zaczną nienawidzić tych, którzy zostają przy Jezusie, zostają przy posłuszeństwie, przy miłości – to będzie się działo coraz bardziej i bardziej...

            Do kogo pójdziemy? – jak powiedzieli uczniowie, wracając do tego miejsca,
z którego zaczęliśmy. Ewangelia Jana, 6 rozdział od 68 wiersza, to jest zawsze ta odpowiedź:

Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie! Do kogo pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga Żywego.”(Jana 6,68-69)

Do kogo pójdziemy, Panie? Nie mamy do kogo... Lepiej nie zostawiać Jezusa, nie prowadzić życia bez Jezusa, lepiej być z Jezusem i mieć charakter coraz bardziej stabilny, zrównoważony, łagodny, zwycięski, prosty, prawdziwy, uczciwy, miłujący, wierny – tak jak Jezus, który chodził przed obliczem Ojca. On powiedział, że On będzie nad tym pracował, aby Oblubienica była czysta, święta, nieskalana. Niech ta praca będzie wykonywana, a my bądźmy wdzięczni Bogu nieustannie, że jest jeszcze miejsce na pokutę, oczyszczenie, na chwałę, radość, wdzięczność, na śpiewy zadowolonej Oblubienicy, która już się przygotowuje na wesele, która nie mówi: nie mam czasu, muszę się zająć swoimi sprawami... Ale jest w tym ciągu doświadczenia, w którym jesteśmy gotowi, aby spotkać się z Oblubieńcem; lampy są gotowe, szaty są gotowe, wszystko jest gotowe, a gdy zabrzmi głos: Oblubieniec nadchodzi, będziemy gotowi natychmiast wyjść Mu naprzeciw, bo przecież my nie opuściliśmy Go tu, ani On nie opuścił nas tam, odchodząc, i będzie to najpiękniejsze spotkanie. Niech każdy z nas będzie współudziałowcem tego najpiękniejszego spotkania, jako ci, którzy wytrwali, którzy poza Jezusem nie widzieli w sumie nic, co by było warte, aby żyć tu na ziemi, ale Jezus tak, Jezus jest warty – warto żyć
w sposób godny Boga. Niech Pan to czyni w nas, niech Duch Boży nas umacnia, niech nie będzie w nas rozchwiana, emocji, ale pewność, stabilność – jeśli Pan
z nami, to nie ma tak, że my nie moglibyśmy iść dalej w ten sposób, jak to jest miłe Bogu. Niech Bóg będzie uczczony. Amen.

Lista nagrań w tym folderze